środa, 10 lutego 2016

Opowieści 1.10.



Pani Maria wchodząc mówi:
-Wczoraj Jarosiński włożył do teczki panu Ruteckiemu kamienie do teczki, a on dźwigał je do domu. Miał to być żart. Czy to było śmieszne?
 Na to Zośka:
- Chyba najbardziej śmieszne było dla Jaroszyńskiego, bo on mimo, że starszy ciągle ma w sobie psoty jak dzieciak.
- Rutecki to starszy człowiek – wtrąciła Krysia – i trochę mi go szkoda.
Właśnie do księgowości wchodzi personalny  pan Jakubowski. Przechodzi przez cały pokój do Krysi biurka i podaje jej nowy angaż.
Krysia kwituje jego odbiór. Wszyscy zaczynają się podśmiewać.
Otóż pan Jakubowski ma z tyłu na dole marynarki przypiętą futrzaną kitę z zająca czy królika. Wygląda to bardzo śmiesznie.,
Pan Jakubowski przeparadował tak  z powrotem przez cały pokój i nikt nie zwrócił mu uwagi.
Potem pan Jakubowski paradował tak przez inne pokoje roznosząc zawiadomienia o podwyżkach.
Było ogólne rozweselenie.
- Na pewno  znowu Jarosiński robi głupie żart i podśmiewa się z innych.- powiedziała pani Maria.
Na to Zośka:
- Trzeba z Jarosińskiego zakpić. Ale jak? Kto ma pomysł?
- Może podobnie jak on? – mówi pani Maria. Na plecach przypniemy mu jakąś kartkę i niech tak  lata. Na przykład :  „ skupuję złom” lub „ przyjmuję zapisy do klubu starych kawalerów”.
Krysia:
- O tych kawalerach jest dobre i dostatecznie złośliwe.
 Jest południe Krysia wychyliła się przez otwarte okno. Miała na sobie mini spódniczkę. Pan Józef cały czas pracował i nie odzywał się.
Nagle wstał od biurka. Uśmiechając się dyskretnie podszedł do wychylonej Krysi i podskubał ja pod spódnicą.
Rozległ się głośny pisk Krysi. Szybko uciekła i usiadła za biurkiem. Nie była jednak speszona, tylko jakby rozbawiona.
Chyba jej się to spodobało..
Po tym incydencie pana Józefa dalej wszyscy pochyleni nad biurkami pracowali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz