Jest połowa lat siedemdziesiątych. Duży pokój biurowy a w nim stoją biurka zestawione jedno do drugiego. Przy biurkach siedzą pracownicy. Przy biurku stojącym oddzielnie siedzi pani Maria.
Pomieszczenie jest
zadymione od papierosów. Pan Józef przypala papierosy jeden od drugiego
uporczywie licząc na maszynach liczących.
W pokoju jest cisza wszyscy pracują. Słychać odgłosy
maszyn liczących. Pani Maria stempluje i podpisuje jakieś dokumenty.
Nagle pan Józef
podrywa się. Zgarnia z biurka całą masę zestawień papierowych . Podchodzi z
nimi do biurka Agaty rzuca je na jej biurko i mówi lekko podniesionym głosem:
- Tu jest gdzieś źle trzeba poprawić!
Po tych słowach przypalił następnego papierosa i wychodzi
z pokoju.
Agat spuściła głowę, a po chwili zaczęła przeglądać
zestawienia jedno po drugim.
Pani Maria odezwała się:
- Pani Agatko, pani tak bardzo się nie przejmuje. My
mieliśmy gorzej jak on był głównym księgowym, tym bardziej, że nie wiadomo kto
się pomylił.
Mogli pomyłki zrobić w magazynie, w technicznym, a może
pani. Ten się nie myli kto nic nie robi. Jest pani młodym pracownikiem i wdraża
się pani.
Pani Krysia dodała:
- Ja pamiętam jak byłam pierwszy dzień w pracy musiała od
razu zrobić w jeden dzień wypłatę wynagrodzeń dla pracowników. Całą noc robiłam
ze znajomą , która też miała podobne obowiązki w innej firmie. Na rano było wszystko gotowe. Po przyjściu do
pracy podeszłam do księgowego, właśnie pana Józefa i spytałam czy jest to
dobrze, a on do mnie.„ Nic mnie to nie obchodzi ma być zgodnie z obowiązującymi
przepisami” . Ja wtedy nie miałam pojęcia co to przepis. Teraz ty masz lepiej,
bo to nie on jest szefem , a Maria. To on musi się z nią liczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz