Cały
autokar pracowników jest na wycieczce zakładowej. Po całodziennym zwiedzaniu
zostali rozlokowani w hotelu na noclegi.
Po kolacji uczestnicy wycieczki grupkami gromadzili się w pokojach i tam
popijając alkohol wesoło spędzali czas.
Panie z księgowości były w czteroosobowym pokoju.
Przyszedł do nich gościnnie pan Ludwik z
żoną, pan Jakubowski i pan Stanisław.
Pan Stanisław wcześniej wypił trochę i był lekko
podchmielony. Dużo mówił. Było gwarno i wesoło.
Pani Maria powiedziała:
- Bardzo mi się podobało w Parku Narodowym w Białowieży,
a szczególnie w rezerwacie z żubrami.
Pan Jakubowski żartobliwie powiedział:
- A najlepiej
było, że nasz kolega Adam został wśród
żubrów i usnął na ławce.
Krysia zapytała:
- Jak to został?
Pan Jakubowski dopowiedział:
-Wypił wcześniej wódkę. Był pijany i nie chciał wstać z
ławki, więc go zostawili na ławce.
Ludwik wtrącił:
- Był tak pijany, że nie był w stanie wstać z ławki. A co
mięli się z nim szarpać.
Pani Maria powiedziała:
- Dobrze, że wszyscy dostali program wycieczki, więc
dojedzie i dogoni grupę. Jego sprawa jak
chciał tak pić bez umiaru, to niech ponosi
konsekwencje własnych wyborów.
Pan Jakubowski ze śmiechem:
- Najgorzej będzie jak pomylą go z żubrem i
ustrzelą. Ma długie rudo – brązowe włosy, długą brodę i wąsy, więc przypomina
żubra.
Wszyscy gruchnęli śmiechem.
Agata wtrąciła:
- Może mu się coś stać. Jak nie wróci na nocleg.?
Krysia na to :
To jego sprawa i jego wybory. Po co tyle pił.
Pan Stanisław lekko podchmielony powiedział:
- No, panie i panowie!.
Zdrowie żubrów i naszego kolegi żubra.
Zośka dotychczas milcząca powiedziała:
- No to zdrówka!.
Wszyscy wypili
toast. Było głośno i gwarno. Słychać było głośne śmiechy.
Pan Stanisław pijanym głosem mówił:
- A wiecie, że w naszym miasteczku będzie budowany
stadion sportowy i wokół miasta będą budować odbytnicę.
Wszyscy gruchnęli śmiechem. Pan Jakubowski śmiejąc się poprawił
go :
- Może obwodnicę.
Stanisław obruszył się i dalej powtarza :
- No przecież mówię, że odbytnicę.
Wszyscy nadal się śmieli.
Pani Maria powiedziała półgłosem do Agaty:
- On zawsze, jak wypije, używa słów, których nie zna
znaczenia lub używa ich w nieodpowiednim kontekście .
Następnego dnia przy śniadaniu wszyscy patrzyli, czy
przyjdzie Adam. Adam siedział przy stoliku blady i wymęczony .Nic nie jadł. Dużo
pił i nic nie mówił.
Po śniadaniu wszyscy zabrali bagaże z hotelu i poszli do
autokaru.
W autobusie okazało się, że nie ma pana Tomasza.
Krysia do Marii powiedziała:
- On jest pilotem wycieczki. Ma wszystkie dokumenty
związane z wycieczką. Bez niego nie
pojedziemy dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz