piątek, 11 marca 2016

Opowieści 1.23.


                    Przez miasteczko przechodzi pochód  pierwszomajowy. Przed siedzibą władz miasta jest ustawiona trybuna, a na niej  są władze miasta i władze partyjne. W wyznaczonym miejscu rozpoczyna się marsz i przechodzi główną ulicą. Jest to barwny korowód, a przeważa kolor czerwony i biało czerwony.  Ludzie niosą flagi, transparenty. dzieci niosą zrobione kwiaty wiosenne.  Wśród haseł na transparentach wyróżniają się : „ ABY POLSKA ROSŁA W SIŁĘ A LUDZIOM ŻYŁO SIĘ DOSTATNIEJ” i drugi ; „WOLNOŚĆ, RÓWNOŚĆ, BRATERSTWO”. W marszu uczestniczą ; przedstawiciele władz miasta, partii, maszerują  pracownicy zakładów pracy, szkoły, przedszkole, służba zdrowia, policja, straż pożarna i ludność niezrzeszona. Z głośników  brzmi muzyka marszowa,   z trybuny ktoś recytuje poezje patriotyczna. Czuje się jakąś świąteczną i podniosłą atmosferę.  Niby zmuszania do uczestnictwa nie ma, ale powszechnie wytworzona jest psychoza, że jest to obywatelski obowiązek.
Pan Ludwik wprosił się do Krysi i o godzinie 14 jest pod jej drzwiami. Zadzwonił do drzwi. Krysia otworzyła drzwi. Usłyszała:
- Jestem zgodnie z zapowiedzią.
 Krysia odpowiedziała:
-Zapraszam, proszę wejść.
Po czym zaprosiła  na  kawę i ciastko.
Ludwik powiedział :
- A ja miałem pomóc twojemu synowi w matematyce.
Krysia na to:
- Ale jego nie ma w domu. Przyjechała do mamy moja siostra z Chorzowa z dziećmi  Dzieci są bardzo zżyte z moim Kubą i on tam poszedł. Zostanie u mojej mamy do jutra.
Ludwik zauważył:
- To będziemy dzisiaj sami.
Nagle słychać jakieś hałasy, krzyki jakby się coś tłukło. Oboje przestali mówić i nasłuchiwali.
Krysia powiedziała:
- To pod nami. U nas się tak bywa. Jak się mieszka w blokach to często tak bywa i trzeba to znosić.  Słychać trzaskanie drzwiami i bieganie. Krysia wyszła na balkon, a za nią Ludwik.
Sąsiad z dołu uciekał wokół bloku, a za nim  jego żona z patelnią w ręku. On uciekając pogubił kapcie i krzyczał :
- Ludzie!!!   Ratujcie mnie!  Ta kurwa mnie zabije. , a ona:
- Ty draniu!  Pijaczyno!  Dopadnę cię i ci pokażę!
Krysia powiedziała:
- Mieszka tu zbieranina różnych ludzi  i zdarzają się różne sytuacje. U tego sąsiada awanturują się często. Podobno ona go bije. Mówili inni, że poszedł do lekarza, żeby spisać obdukcję. Lekarka śmiała się z niego, że nie może sobie poradzić jako mężczyzna  i nie sporządziła obdukcji.
Krysia dokładała ciasto na talerzyk Ludwika. Dotknęła swoja dłonią jego dłoni. Oboje się zatrzymali i spojrzeli sobie w oczy.
Ludwik przerwał to milczenie i spytał:
- Krysiu, a czy wierzysz w przyjaźń pomiędzy mężczyzna, a kobietą?
Ona przez chwilę się zastanowiła i patrząc na niego powiedziała:
- Tak, ale pod pewny warunkiem.
- Jakim? – spytał.
A ona powiedział:
- Pod warunkiem, że ona nie jest samotna.
PO chwili milczenia on wstał i powiedział;
-  Lepiej będzie jak już pójdę. Moglibyśmy skomplikować sobie życie. Za bardzo mi się podobasz, ale są zobowiązania wobec innych. Do zobaczenia w pracy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz