środa, 16 marca 2016

Opowieści 1.28


          Pan Jakubowski jest w domu.  Do jego starszej córki przyszła koleżanka Baśka. Miały razem odrabiać lekcje i uczyć się. Baśka wolała jednak biegać z młodszą  o dwa lata córką pana Jakubowskiego   Kasią.  Obie miały szalone pomysły. Natomiast starsza córka pana Jakubowskiego była bardziej pilna. Poszła uczyć się. Młodsza Kasia, to ta w sprawie której pan Jakubowski niedawno był wzywany do szkoły.
Pan Jakubowski mieszkał w domu jednorodzinnym na obrzeżach miasta przy bocznej drodze. Obok jego domu tuż przy drodze rosło drzewo. Był to wielki kasztanowiec. Konary drzewa rozpościerały się nad drogą. Dzieciaki często wchodziły na to drzewo. Tego dnia Baśka z Kasią też weszły na drzewo i bawiły się. Wpadły na szalony pomysł, że będą obie sikać z drzewa. Zrobiły to będąc na konarach tuż nad drogą. Właśnie przechodziły dwie zakonnice. Przez liście nie było widać dziewczyn. Zakonnice pomyślały, że to deszcz i rozłożyły parasol. Był piękny słoneczny dzień.
Dziewczyny później zeszły z drzewa i opowiadały o zdarzeniu śmiejąc się przy tym. Pan Jakubowski podniesionym głosem powiedział do Kasi:
- Jak mogłaś? Dopiero co  wzywali mnie do szkoły w twojej sprawie, miałem przez ciebie tyle kłopotów, a ty znowu rozrabiasz.! Tak nie wolno!
- Tatuś, przepraszam, ale nie widziałeś jakie to było śmieszne- mówiła nie mogąc opanować śmiechu.
 Baśka dodała:
- A najśmieszniejsze było to, że otworzyły parasol.
Dziewczyny cały czas się śmiały. Starsza córka, która pilnie odrabiała lekcje  też zaczęła się śmiać i powiedziała:
- To jest nic w porównaniu z tym co wydarzyło się  w naszej klasie na lekcji geografii.
- A co się stało? – spytała pan Jakubowski.
Obie z Baśką bardzo się śmiały. Nie mogły mówić ze śmiech. Baśka zaczęła opowiadać:
- Pan wezwał do tablicy Fornalskiego, tego  tumana i nieuka i pytał go :
„ A teraz powiedz co to za miasto na Syberii, port rzeczny na Wołdze, wielki ośrodek przemysłu maszynowego, metalowego i petrochemicznego”.
Panu chodziło o Kujbyszew.  Taki tuman oczywiście nie  wiedział o Kujbyszewie.  Inni mu podpowiadali   Kuj…by…szew.. A on wreszcie załapał i odpowiada :
 -Chujwyszedł.
Cała klasa buchnęła śmiechem. Pan też. Tego się nie spodziewał.
- Baran!  O Kujbyszewie nie słyszał, ale o innych rzeczach słyszał!..Żeby być aż takim głąbem.
Nawet nie postawił mu pałytak wszyscy się śmiali.
Kaśka śmiejąc się powiedziała:
- A ja wam też powiem coś śmiesznego.  U nas na polskim trzeba było wybrać rzeczowniki z czytanki i ułożyć z nimi zdania. Pani później niektóre odczytywała. Ala napisała:    Poddani padali faraonowi na twarz”, a Wojtek napisał : „ Zbyszek odebrał papiery od umierającego nieboszczyka”.
Baśka spytała :
- I co w tym śmiesznego ?
Kaśka na to:
- Jak był nieboszczykiem, to już nic nie oddawał, bo już się nie ruszał. Jak był nieboszczykiem to już umarł, a nie umierał.
Wszyscy nadal się śmieli, a potem dzieciaki wybiegły na podwórko biegać.
Jakubowski do żony :
- Wspaniałe i kochane są te dzieciaki, ale dobrze, że nie wyrzucili mnie z partii.
 Na to żona:
- A może dobrze by było,. Nie musiałabym chodzić do kościoła sama. Albo ty nie jeździłbyś do innej miejscowości do kościoła, gdzie inni cię nie znają.
Jakubowski do żony :
- A słyszałem ostatnio, z nieoficjalnych źródeł., że nasz lekarz wziął ślub kościelny. A wiesz gdzie ? W Częstochowie, aby nikt go nie widział.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz