Stefcia Kamińska dotarła jak najszybciej do szpitala.
Była bardzo przejęta i wystraszona. Bała
się co tam zastanie i czego może się dowiedzieć.
Z niepokojem o męża pyta napotkanego lekarza na oddziale kardiologicznym:
- Panie doktorze, chciałabym dowiedzieć się o męża,
Kazimierz Kamińskiego. Przywieźli go rano. Zasłabł w pracy na budowie.
Lekarz spytał:
- A kim pani jest dla chorego?
Ona odpowiedziała:
- Jestem żoną.
Lekarz spojrzała na nią i powiedział:
- Mieliście państwo szczęście, że bardzo szybko został dowieziony do szpitala.
Nie doszło do zawału. Był to jednak stan przedzawałowy. Będzie teraz jakiś czas
odpocząć i brać leki. No i najważniejsze nie powinien mieć żadnych stresów. Może pani wejść do męża,
ale tylko na chwilę. Nie męczyć go.
- Dziękuję panu doktorze – odpowiedziała i weszła do
męża.
On leżał. Miał podłączone kroplówki i jakieś urządzenia.
Zbliżyła się do jego łóżka.
On spojrzał w jej stronę, a ona powiedziała cichym
głosem:
- Kaziu , nic się nie Martw. Musisz teraz dużo
wypoczywać. Ja ciebie przepraszam, że
byłam taka niedobra dla ciebie.
Po chwili dodała:
- Wystraszyłam się, że mogłabym cię stracić. Wiem teraz
jak dużo dla mnie znaczysz i jak bardzo jesteś nam potrzebny. Postaram się
bardzo, żeby twoje kłopoty były naszymi wspólnymi kłopotami. Nie mów nic …Odpoczywaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz