czwartek, 17 marca 2016

Opowieść 1.29.


Stefcia Kamińska dotarła jak najszybciej do szpitala. Była bardzo przejęta i wystraszona.  Bała się co tam zastanie i czego może się dowiedzieć.
Z niepokojem o męża pyta napotkanego  lekarza na oddziale kardiologicznym:
- Panie doktorze, chciałabym dowiedzieć się o męża, Kazimierz Kamińskiego. Przywieźli go rano. Zasłabł w pracy na budowie.
Lekarz spytał:
- A kim pani jest dla chorego?
Ona odpowiedziała:
- Jestem żoną.
Lekarz spojrzała na nią i powiedział:
- Mieliście państwo szczęście, że  bardzo szybko został dowieziony do szpitala. Nie doszło do zawału. Był to jednak stan przedzawałowy. Będzie teraz jakiś czas odpocząć i brać leki. No i najważniejsze nie powinien mieć  żadnych stresów. Może pani wejść do męża, ale  tylko na chwilę. Nie męczyć go.
- Dziękuję panu doktorze – odpowiedziała i weszła do męża.
On leżał. Miał podłączone kroplówki i jakieś urządzenia. Zbliżyła się do jego łóżka.
On spojrzał w jej stronę, a ona powiedziała cichym głosem:
- Kaziu , nic się nie Martw. Musisz teraz dużo wypoczywać. Ja ciebie  przepraszam, że byłam taka niedobra dla ciebie.
Po chwili dodała:
- Wystraszyłam się, że mogłabym cię stracić. Wiem teraz jak dużo dla mnie znaczysz i jak bardzo jesteś nam potrzebny. Postaram się bardzo, żeby twoje kłopoty były naszymi wspólnymi kłopotami.  Nie mów nic …Odpoczywaj.
Ucałowała go i wyszła.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz