środa, 9 marca 2016

Opowieści 1.21

1.21 Stefcia Kamińska weszła do biura komornika  w budynku sądu. Wchodząc powiedziała:
- Dzień dobry panu. On spojrzał na nią;
 - Dzień dobry- odpowiedział. Słucham panią. 
Ona: 
- Ja kilka razy do pana dzwoniłam. Nazywam się Stefania Kamińska i jestem żoną  Kazimierz Kamińskiego.Podając jakiś papier powiedziała:- Tu jest numer akt, numer sprawy , z którego zabierane są wypłaty mojego męża na alimenty. Chciałabym się coś dowiedzieć. 
On odpowiedział:
 - To niech przyjedzie mąż, my nie udzielamy informacji osobom postronnym. 
Stefcia  błagalnym tonem: 
-Mąż nie przyjedzie. A tak po prawdzie. To my ze sobą nie rozmawiamy przez tą sprawę z alimentami. Ja nie jestem osoba postronną, to mi brakuje pieniędzy i mojej rodzinie. 
,- Bardzo pana proszę - mówiła cicho i prawie płaczliwym głosem. Ja już nie wiem co mam robić. Żyjemy biednie. Mamy troje dzieci. Może to jakoś da się wytłumaczyć. Ja muszę się upewnić, że tu nie da się już nic zrobić, że nie ma żadnych szans na ratowanie rodziny. 
 Komornik przez chwilę milczał, a potem podniósł się i szukał w dokumentach w szafie. 
- W drodze wyjątku ma tu pani  zapisany adres,  nazwisko i imię tej kobiety,  na rzecz której zasądzone są alimenty. Nic więcej nie mogę zrobić. Podał jej kartkę. 
Stefcia podziękowała i wyszła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz