W domu Stefci Kamińskiej panuje miła rodzinna atmosfera.
Stefcia pyta męża:
- I jak się dzisiaj czujesz?
On leżąc w łóżku odpowiada:
- A wiesz, że coraz lepiej. To pobyt w domu tak na mnie
działa. Codziennie jestem coraz silniejszy i czuję się coraz lepiej. Pobyt w
szpitalu działał na mnie przygnębiająco.
Stefcia spytała:
- A co byś zjadł na śniadanie?
On odpowiedział:
-Wszystko co zrobisz będzie dobre w porównaniu z tym co było w szpitalu.
Stefcia zaproponowała:
- Zrobię ci jajecznicę. Taką jak lubisz.
Kaziu odpowiedział:
- Czytasz w moich myślach.
Przed południem
pod ich dom podjechał jakiś samochód osobowy. Stefcia podeszła do okna i
powiedziała:
- To z twojej pracy. Wysiada dwóch tych co z nimi
dojeżdżasz do pracy, jeszcze jeden,
jakiś nieznajomy i jakaś młoda kobieta.
Kaziu podszedł do okna i powiedział:
- Ten trzeci to nasz główny kierownik z budowy, a tej
kobiety nie znam. A co oni mogą chcieć ode mnie?
Stefcia wyszła do drzwi. Pierwszy wszedł kierownik i
powiedział:
- Dzień dobry, chcieliśmy odwiedzić pana Kazia. Czy
możemy? My jesteśmy jego kolegami z pracy.
Stefcia odpowiedziała:
- Dzień dobry, Zapraszam.
Koledzy podeszli do Kazia:
- No, cześć Kaziu- podali mu rękę.
Przywitał się też kierownik:
- Witam pana, panie Kaziu. Chciałem panu przedstawić
panią Aldonkę. To jest pani z naszej centrali w
Warszawie.
- Dzień dobry wszystkim. Proszę siadajcie - powiedział Kaziu.
Stefcia spytała się:
- A może napijecie się kawy?
- Bardzo chętnie.- odpowiedział kierownik, a pani z
Warszawy wtrąciła:
- Jeśli można , ja poproszę o herbatę. Nie chcielibyśmy jednak
sprawiać kłopotu.
Stefcia:
- Ależ to żaden kłopot. Nie spodziewałam się gości i nie
mam nic słodkiego do kawy czy herbaty.
Odezwał się kierownik:
- Nic nie trzeba. A jak się pan czuje panie Kaziku?
Kaziu odpowiedział:
- Coraz lepiej i chciałbym już wracać do pracy.
Kierownik na to:
- No bez przesady. Trzeba odpoczywać i wydobrzeć tak jak zalecają
panu lekarze. Pewnie zastanawia się pan co my tu robimy w takim składzie. Otóż
powiem, że nie jesteśmy tu na kontroli
wykorzystywania zwolnień lekarskich. Chcieliśmy pana odwiedzić i nie tylko.
Kierownik zrobił chwilę przerwy jakby zastanawiał się co
powiedzieć. Pani Aldonka wydawała się jakaś zdenerwowana. Kierownik po chwili
przerwał milczenie:
- Może przejdę od razu do rzeczy najważniejszych. Nie
wiem jak to panu powiedzieć?- po chwili dodał:
- Po tym, jak pan zasłabł w pracy, pana
koledzy opowiadali o pana kłopotach z
tymi alimentami. Mówili, że pan nie poczuwał się do żadnej odpowiedzialności i
nie wie co to jest. Na następny dzień w
pracy dzwoniłem do biura do Warszawy, żeby jeszcze raz wszystko wnikliwie
sprawdzili. Wczoraj do mnie oddzwonili i okazało się, że na innej naszej budowie pracował inny Kazimierz Kamiński. Odszedł z pracy. W tym
samych czasie przyszło zajęcie komornicze wynagrodzeń na nazwisko Kamiński Kazimierz i pomyłkowo zaczęli panu
potrącać.
Kaziu aż usiadł na kanapie.
Kierownik dalej ciągnął:
- Proszę się tylko nie denerwować. Chcieliśmy pana bardzo
przeprosić za tak fatalną w skutkach pomyłkę i za wszystko.
Kaziu przerwał kierownikowi:
- To my o mało się nie rozwiedliśmy! Ile przeszliśmy nerwowych sytuacji i o mało
nie dostałem zawału. A kto nam to zwróci?
Kierownik dodał:
- Bardzo nam przykro, że tak się stało.
Pani z Warszawy odezwała się:
- To jest moja wina i moje niedopatrzenie. Ja bardzo pana
i pana rodzinę przepraszam. Podając kopertę Kaziowi dodała: - Tu są potrącone panu, niesłusznie, wynagrodzenia za trzy miesiące. Są one powiększone o odsetki za
zwłokę w wypłacie. Nie mam słów, żeby wyrazić jak bardzo jest mi przykro. Przepraszam pana.
Odezwał się kierownik wyjmując jakieś papiery z teczki:
- Panie Kaziu, to ze strony firmy wyszło to całe
zamieszanie. W ramach rekompensaty mam dla pana, żony i dzieci opłacone na
lipiec skierowanie na wczasy do
Kołobrzegu. Firma chciałaby jakoś zadośćuczynić za to co wyszło z naszej winy.
Kaziu spojrzał na żonę, a ona na niego. Uśmiechnęli się
do siebie. Kierownik wręczył Kaziowi skierowanie. On podziękował:
- Dziękujemy. Nigdy nie byliśmy na wczasach rodzinnych.
Chętnie skorzystamy.
Wszyscy powoli zbierali się do wyjścia. Pani Aldona
spytała się:
- Chciałabym się spytać:, Czy nie będziecie państwo
dochodzić odszkodowania od nas za doznane krzywdy spowodowane pomyłką?
Kaziu stanowczym tonem odpowiedział :
- Nie. Ja przez
chorobę i te przejścia zobaczyłem jaka wspaniałą mam rodzinę. Wiem, że mogę na
nich zawsze liczyć. Wiem też jaki jestem dla nich ważny, a oni dla mnie.
Pani Aldona czuła się zadowolona z wizyty i jej efektów :
- Mamy jeszcze kłopot, bo pieniądze poszły do komornika i zostały wypłacone
tamtej kobiecie. Tamten drugi już nie pracuje i nie możemy ich odzyskać.
Będziemy musieli dochodzić z powództwa cywilnego na drodze sądowej, ale to już
nasza sprawa. Życzymy panu dużo zdrowia.
Pracownicy firmy odjechali, a Kaziu powiedział do żony
przytulając ją:
- Wszystko dobre co się dobrze kończy, a w lipcu
wyjeżdżamy.